sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział piąty

Odwróciłam się,zobaczyłam pielęgniarkę kłócącą się z jakimś mężczyzną.
-Marco?-mimo,że stał tyłem rozpoznałam go.Kiedy usłyszał swoje imię odwrócił się,a moje nogi zrobiły się jak z waty.Nie,nie!To nie może być to! Nie,nie teraz!
Podszedł do mnie.-Co ty tutaj robisz?
-Nie przyszedł Mahomet do góry,więc góra przyszła do Mahometa.
-Przepraszam,ale jestem zmęczona-mina kota ze Shreka zawsze na mnie działała.-Dobra,tutaj jest bufet.Może tu wypijemy kawę,bo nie mam ochoty nigdzie chodzić.
-Ok,a później odwiozę cię do domu,bo wyglądasz jak trup-nie miałam sił kłócić się z nim.Marco miał rację,nie spałam od dwóch dni.Nie byłabym w stanie prowadzić samochodu.Poszliśmy do bufetu.Kupiliśmy dwie kawy,odebraliśmy je i usiedliśmy przy stoliku.Opowiedziałam Marco o stanie babci,o moim przyjeździe do Dortmundu.Czułam jakbym znała go od dawna.Rozmowa z nim była dla mnie czymś wyjątkowym.
-Chciałbym ci coś powiedzieć- powiedział.
-Słucham.. O co chodzi?
-No więc... ja ... ten... tego ... no ... nie wiem jak to powiedzieć.
-Może... Walnij prosto z mostu,tak będzie najłatwiej.
-No, bo chodzi o to,że ...-przerwał,ktoś zawołał jego imię z końca korytarza.
-Reus?Co tu tu robisz?-zapytała osoba,która wcześniej krzyknęła imię Marco.Jak mniemam był to Kevin Grosskreutz.
-Lepiej powiedz,co ty tutaj robisz?-spytał Reus.
-Mama trafiła tutaj na jakieś badania.Przyjechałem ją odwiedzić.A ty ?
-Ja też jestem tutaj w odwiedzinach
-A kto to,ta twoja piękna towarzyszka?-powiedział Kevin.
-Jestem Weronika-wstałam i podałam piłkarzowi rękę.
-Kevin.
-Miałem cię odwieźć- odchrząknął Marco.
-Ale ja mam tutaj samochód i jak niby mam jutro tutaj wrócić-zwróciłam się do Marco.
-Odwiozę cię.Na razie,Kevin-burknął i wyszedł z bufetu.
-Cześć Kevin-powiedziałam.
-Cześć-odpowiedział Grosskreutz.Wzięłam torebkę i wyszłam z bufetu,a później z szpitala. Reus czekał na mnie przed budynkiem,w samochodzie.Wsiadłam do jego Range Rover'a i ruszyliśmy do domu babci.Pokazałam Marco drogę i po 10 minutach gasił silnik pod domem babci.
-Może wejdziesz na jakąś...herbatę?-zaproponowałam,kiedy chciałam wysiąść z samochodu.
-Chętnie-wysiedliśmy i powoli podeszliśmy do drzwi.Zaczęłam szukać kluczy.W torebce,w kurtce,w spodniach.
-Kurwa-przeknęłam.
-Ej...
-No co ? Zostawiłam klucze w szpitalu.
-To będziemy musieli pojechać do mnie.
-Nie.Wydaje mi się,że w piwnicy jest otwarte okno.Spróbuję przez nie wejść.
-Poczekaj...Pokaż mi gdzie to okno.Ja wejdę i ci otworzę.
-Skąd mam wiedzieć,że mnie nie okradniesz?
-A czy wyglądam na złodzieja?-zaprzeczyłam kiwnięciem głowy.Okrążyliśmy dom i przez okno piwnicznej kuchni Marco wszedł do domu.Ja podbiegłam do drzwi i po chwili usłyszałam dźwięk przekręcania klucza w zamku.Weszłam do domu.
-Rozgość się w salonie,a ja zrobię herbatę.Owocowa może być?-Marco kiwnął głową.Nastawiłam wodę na herbatę i włożyłam torebki do kubków.Zanim woda zagotowała się,zrobiłam kilka kanapek.Wlałam wodę do kubków,wzięłam je wraz z talerzykiem i postawiłam w salonie na stoliku.Chwyciłam swój kubek i zaczęłam sączyć usta w gorącym napoju.
-Twoja babcia ma piękny dom.Twoja mam czy tata stąd pochodzi?
-Mama.Tata przyjechał tutaj na wakacje i poznał mamę.Później wyprowadzili się do Polski i tam wzięli ślub.Ja spędzałam tutaj każde wakacje.Z resztą...nadal spędzam-odpowiedziałam i znów zapanowała cisza.
-Może coś obejrzymy?-zaproponował Marco,a ja kiwnęłam głową.
-"Dirty Dancing" może być?
-Tak-odpowiedział,a ja podeszłam do regału z płytami.Babcia miała ich naprawdę dużo.Była kinomaniaczką.Znalazłam płytę i uruchomiłam sprzęt.Wzięłam jedną kanapkę i zaczęłam ją pochłaniać.Wypiłam herbatę i powoli powieki same mi się zamknęły.Wymamrotałam coś jeszcze i zmorzył mnie sen.


Przepraszam za to gówno.

1 komentarz:

  1. wiesz, że mi się mordka cieszy, jak widzę takiego opiekuńczego Marco?
    buziaki ;*****

    OdpowiedzUsuń