wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział siedemnasty

Dwie kobiety siadają przy ulubionym stoliku jednej z nich. Obie uśmiechają się szeroko. Kiedy do ich stolika podchodzi kelner, blondynka zaczyna z nim flirtować. Na twarzy Weroniki pojawia się jeszcze większy uśmiech. Tęskniła za swoją przyjaciółką. Gdy mieszkała jeszcze w Warszawie, spotykały się prawie codziennie, a takie sytuacje były na porządku dziennym.
Zamawiają dwie latte macchiato. Czekają  aż kelner odejdzie z rozpoczęciem rozmowy. 
- To gdzie ten twój lowelas? Słyszałam, że jest bardzo przystojny i w dodatku strasznie wysportowany- odzywa się blondynka i uśmiecha się zadziornie. 
- Po pierwsze: nie jest lowelasem; a po drugie: nie jest mój! Widzę, że Julka o wszystkim już ci opowiedziała- odpowiada brunetka i śmieje się, a przyjaciółka jej wtóruje. 
- On nie jest mój. Wcale nic do niego nie czuję. Niczego mi nie wmawiajcie- naśladuje brunetkę Andżelika. - Znam cię za dobrze. Nie uwierzę w to. Może on tego nie widzi, ale mnie nie będziesz karmić tymi kłamstwami. Przyjechałam tutaj z misją specjalną i mam zamiar ją zrealizować. Nieważne, jak długo będziesz się upierać, ja i tak wyjdę na swoim- mówi i szeroko się uśmiecha. 
- Czy wy powariowałyście? Czy może zmieniłyście zawód i zamiast prawnikami zostałyście swatkami? - śmieje się brunetka. 
- Kochana, nie zamierzam dać ci spokoju. Albo powiesz mu o tym, co do niego czujesz, albo będę jęczała ci nad uchem do końca twojego marnego życia. 
Do stolika dziewczyn podchodzi kelner i kładzie dwa kubki kawy na stoliku. Andżeliką dziękuje mu, uśmiechając się przy tym uwodzicielsko. Weronika teatralnie przewraca oczami i wzdycha. 
Dziewczyny nie wracają do tematu piłkarza. Rozmawiają o codziennych sprawach i wspominają czasy liceum. Kiedy Weronika idzie do toalety, nie spodziewa się, że jej przyjaciółka przygotuje dla niej niespodziankę. 
- Marco przyjdzie dzisiaj na kolacje- informuje brunetkę Andżelika. Weronika spogląda na dziewczynę niepewnie. - Zostawiłaś telefon, więc postanowiłam do niego zadzwonić i go zaprosić. Muszę go chyba poznać! 
- Wariatka- rzuca Weronika i wybuchają śmiechem. 

~*~ 

- Dobrze wyglądam?- pyta blondynka, kiedy staje przed schodami i dłonią wygładza sukienkę. Andżeliką ubrana jest w krótką, czerwoną sukienkę z rozkloszowanych dołem. Dodatkowo strój doskonale podkreśla kobiece kształty blondynki. 
- Wystroiłaś się, jakbyś czekała na mężczyznę swojego życia- odpowiada Weronika i uśmiecha się szeroko. 
- Wiesz, skoro ty go nie chcesz, to może ja sobie go wezmę- komentuje blondynka i spogląda na swoją przyjaciółkę. Nie ujęła tych słów przypadkowo. Chce sprawdzić, jak zareaguje na nie Weronika. 
- Proszę bardzo. Jest wolnym mężczyzną- odpowiada Weronika, próbując, jak najbardziej ukryć złość. Układa na stole przyniesioną miskę z sałatką i ze zdenerwowania poprawia sztućce. Andżelika siada na jednym z krzeseł i bacznie obserwuje brunetkę. 
- Kogo chcesz oszukać? Jesteś wściekła jak osa, a powiedziałam tylko, że mogłabym z nim być... 
Blondynce przerywa dzwonek do drzwi. Weronika rusza ku drzwiom, ale zatrzymuje ją Andżelika. 
- Dokończymy tą rozmowę później!- mówi, a Weronika przewraca oczami i biegnie otworzyć drzwi. Zaraz za nią znajduje się Andżelika. 
Brunetka przekręca kluczyk w zamku, naciska klamkę, a zaraz przed sobą ma piłkarza. Ubrany jest w czarną koszulę i ciemne spodnie. 
- Cześć! Dziękuje bardzo za zaproszenie- odzywa się blondyn i szeroko się uśmiecha. Weronika gestem ręki zaprasza Reusa do środka i zamyka za nim drzwi. 
- Chciałabym przedstawić ci moją przyjaciółkę, Andżelikę- mówi po niemiecku brunetka i wskazuje na przyjaciółkę.  
- Mogłabyś powtórzyć imię?- pyta piłkarz i uśmiecha się niepewnie. Weronika już otwiera usta, aby coś powiedzieć, ale przeszkadza jej blondynka. 
- Wystarczy Angie- odpowiada Andżelika. 
- Mówisz po niemiecku?
- Tak się złożyło. Bardzo miło mi cię poznać- oznajmia blondynka i całuje piłkarza na powitanie w policzek. 
- Skoro już się poznaliście, to zapraszam na kolacje- odzywa się Weronika, uśmiechając się od ucha do ucha. Prowadzi przyjaciółkę i piłkarza do jadalni, gdzie zajmują miejsca.
Miło gawędzą podczas spożywania posiłku. Kiedy kończą, Andżelika i Marco udają się do salonu, a Weronika sprząta po kolacji i przygotowywuje deser. Po skończeniu przygotowań, brunetka zabiera pucharki z lodami na tacę i zmierza w kierunku salonu. Ponieważ obie ręce ma zajęte, musi otworzyć drzwi, pomagając sobie nogą. Ale, gdy troszczkę je odchyla, widzi, jak Andżelika zbliża się do piłkarza i delikatnie całuje go w usta. Weronika nie wierzy własnym oczom. Cicho odkłada tacę i równie cicho przechodzi do przedpokoju, ubiera buty, kurtkę i wychodzi z domu. Nie spodziewała się, że blondynka może zrobić coś takiego, że posunie się tak daleko. Nie rozumie samej siebie. Dlaczego tak zareagowała? Przecież z piłkarzem nie łaczy jej nic poza przyjaźnią...
Powoli zbliża się ku Phoenix See.

~*~ 

Blondyn odrywa się od dziewczyny. Spogląda na nią pytająco, kiedy słyszy trzaśnięcie drzwi.
- Co to miało być?- pyta piłkarz.
- Chciałam coś sprawdzić. Ale nie martw się, nie będę próbowała tego powtórzyć- odpowiada blondynka i uśmiecha się do niego szeroko.
- Zrobiłaś ze mnie swojego królika doświadczalnego?- śmieje się Reus i dodaje:- Aż tak źle całuje?
- Nie było aż tak źle- wtóruje mu dziewczyna- Jeśli miałabym listę"najlepiej całujących chłopców" byłbyś gdzieś w pierwszej piątce. Pewnie słyszałeś, że lubię uwodzić facetów.
- O, tak. Weronika coś o tym wspominała.
Znowu słychać śmiech tej dwójki.
- Ale na mnie nie podziała twój urok.Moje serce jest już zajęte. Także tym pocałunkiem nic nie zdziałasz.
- Bardzo żałuję. Ale chyba wiem,kto zajął twoje serduszko.
- Nie znasz jej- zaprzecza blondyn, ale Andżelika wbija w niego swój wzrok.
- Och, mogłabym się o to kłócić. Widziałam, jak na nią patrzysz podczas kolacji. Nie jestem aż tak ślepa jak ona- odpowiada dziewczyna i uśmiecha się triumfalnie, wpatrując się w piłkrza i widząc jak on opuszcza głowę, niczym małe dziecko i nerwowo bawi się palcami.
- Gdzie Weronika?- zadaje pytanie blondyn, przypominając sobie trzaśnięcie drzwi i jednocześnie chcąc zmienić temat.
- Wydaje mi się, że wyszła po coś na zakupy.Ale wydaje mi się, że lepiej będzie, jeśli już pójdziesz.
Reus nie rozumie Andżeliki, ale żegna się z nią i posłusznie wychodzi.
Andżelika wie, dlaczego Weronika opuściła dom. Widziała ją, kiedy stała w drzwiach. Siada na kanapie i czeka.
Po godzinie blondynka słyszy, jak ktoś wchodzi do domu.
- W końcu jesteś!- krzyczy, ale nikt jej nie odpowiada.
Podnosi się i przechodzi do przedpokoju, w którym Weronika ściąga buty.
- Gdzie byłaś?- pyta Andżelika, ale brunetka tylko ją mija i wchodzi do kuchni. Idzie za nią. Weronika nalewa sobie wody do szklanki i powoli ją pije. Nie zamierza odpowiadać na pytania przyjaciółki. Najlepiej byłoby, gdyby Andżelika wróciła do Polski. Wie, że nie powinna aż tak złościć się na blondynkę, ale miały zasadę, która obowiązywała je od liceum. Dlaczego Andżelika ją złamała?
- Rozumiem, że teraz nie będziesz się odzywać...
Na chwilę przerywa, ale po chwili dodaje:
- Wiesz, że ja go pocałowałam, żeby coś ci udowodnić? 
Weronika stoi odwrócona w kierunku okna. Ale kiedy słyszy, co mówi jej przyjaciółka, odwraca się do niej. 
- Niby co? Że potrafisz zdobyć każdego faceta? 
- Nie. Pamiętam o naszej zasadzie. Ale z innego. Zastanawiałaś się, dlaczego jesteś tak wściekła i zazdrosna? Mogę ci pomóc odpowiedzieć na to pytanie. Kochasz go! Zrozum to w końcu, zanim jakaś laska sprzątnie ci go sprzed nosa. 
Weronika podchodzi do kuchennych drzwi, otwiera je i wpuszcza Simbę do środka.
- Pojutrze muszę jechać w służbowej sprawie do Stuttgartu. Załatw sobie bilet na samolot lub pociąg. Chyba, że wolisz tutaj zostać. Dla mnie to bez różnicy. Idę spać. Dobranoc- mówi brunetka, nie spoglądając ani razu na blondynkę. Bierze szczeniaka na ręce i wychodzi z kuchni. Kiedy wchodzi do sypialni, odkłada Simbę na łóżko, zamyka za sobą drzwi i przekręca kluczyk w zamku. Kładzie się na łóżku i wpatruje się w sufit. Jej myśli krążą wokół tego, co się wydarzyło. Nawet nie orientuje się, kiedy zasypia. 

~*~ 

Dziewczyny wysiadają z samochodu brunetki i wchodzą na lotnisko. Udają się na halę odlotów i siadają tam na krzesełkach. Od momentu, gdy usiadły razem do śniadania nie odzywają się od siebie. Obie wiedzą, że powinny przeprosić tą drugą. Blondynka zrozumiała, że nie powinna była tak robić. Mogła pokazać przyjaciółce, że Reus jest dla niej ważny inaczej. 
Weronika z kolei wie, że nie powinna tak reagować na to, co zobaczyła. Mogła przyjąć to ze spokojem. Teraz Andżelika nie da jej spokoju. 
Kiedy słyszą komunikat, podnoszą się i zmierzają w stronę odprawy. 
- Przepraszam, że tak zareagowałam. Nie powinnam się tak zachowywać. Jest mi strasznie głupio, że tak się na ciebie wkurzyłam- jako pierwsza odzywa się Weronika, patrząc na swoją przyjaciółkę. 
- Ja też muszę cię przeprosić. Głupio wyszło, że go pocałowałam. Mogłam tylko z tobą porozmawiać- mówi blondynka i przytula Weronikę. 
- Nie gniewaj się na niego. To nie jego wina. Rzuciłam się na niego, nie spodziewał się tego i dlatego tak wyszło- dodaje Andżelika, kiedy odsuwa się od brunetki. 
- Postaram się. Leć już, bo się spóźnisz- pogania przyjaciółkę Weronika i macha jej na pożegnanie. Andżelika znika pomiędzy innymi, oczekującymi na odprawę, ludźmi. 

~*~ 

Słyszy dzwonek do drzwi. Właśnie przygotowuje sobie coś do jedzenia. Wyciera ręce w ścierkę i kieruje się w stronę przedpokoju. Spogląda przez okno i widzi samochód Weroniki, zaparkowany na podjeździe. Przekręca kluczyk w zamku i otwiera drzwi. 
- Cześć- wita się Weronika, trzymając Simbę na rękach. 
- Cześć. Wchodź do środka- zaprasza ją gestem ręki, ale ona kiwa przecząco głową. 
- Mam do ciebie prośbę. Mógłbyś zająć się na tydzień Simbą? Wyjeżdżam do Stuttgartu, a nie chcę zostawiać go samego w domu. Zgadzasz się?
- Pewnie- odpowiada blondyn, a dziewczyna podaje mu psa. 
Marco wydaje się, że Weronika ma jakiś dystans do niego. Zachowuje się całkowicie inaczej. Coś jest nie tak, myśli. 
- W bagażniku mam jeszcze jego legowisko, miski do jedzenia, jakieś zabawki i smycz. Pójdę po nie- mówi brunetka i chce zejść po schodkach, ale zatrzymuje ją piłkarz, łapiąc dziewczynę za nadgarstek. 
- Co się stało?- pyta ją i spogląda Weronice w oczy, ale ona szybko opuszcza głowę i wyrywa rękę blondynowi. 
- Nic- odpowiada i udaje się do samochodu. 
Reusa kłuje chłód, z jakim Weronika kieruje do niego słowa. Zastanawia się, co jej się stało. 
Brunetka wyciąga karton z najpotrzebniejszymi rzeczami szczeniaka i udaje się z nimi pod drzwi, i tam je kładzie. 
- W Stuttgarcie gra Leitner. Pozdrów go ode mnie. Zadzwonię wieczorem, żeby zapytać, jak minęła ci pozdróż- odzywa się blondyn, chcąc przerwać niewygodną dla niego ciszę. 
Weronice natomiast ta cisza odpowiadała. Sama po chwili nie rozumiała, dlaczego zachowuje się wobec Marco tak chłodno. Być może było to jej reakcja obronna na to, co się wydarzyło. 
Lecz Marco nie wie, że Weronika widziała jego pocałunek z Andżeliką. Był pewien, że chwilę wcześniej wyszła do sklepu i o niczym nie wie. 
- Nie. Ja zadzwonię. Do zobaczenia- odpowiada, nie spoglądając na blondyna. Głaszcze Simbę po głowie, po czym podchodzi do samochodu i do niego wsiada.
Marco i Simba patrzą, jak dziewczyna odjeżdża i już za nią tęsknią.

~*~ 

Po dwugodzinnym czekaniu na spóźniony samolot i po godzinnym locie, Weronika zmęczona wsiada do taksówki. Podaje kierowcy adres hotelu, w którym ma się zatrzymać. Taksówka rusza, a brunetka opiera głowę o szybę samochodu. Zaczyna intensywnie myśleć nad tym, jak potraktowała piłkarza. Może nie powinna być wobec niego taka zimna? Nie potrafi wybaczyć Andżelice, a szczególnie jemu, że pozwolił się jej pocałować. Ale czemu miałby zrobić inaczej? Przecież ona i blondyn są tylko przyjaciółmi... 
Z przemysleń wyrywa ją głos taksówkarza, który informuje o tym, że dotarli na miejsce. Weronika płaci za przewóz i wysiada z samochodu. Czeka, aż kierowca wyciąga z bagażnika jej walizkę, dziękuje mu i taksówka odjeżdża. Dziewczyna czuje, że jej telefon wibruje. Wyciąga go z kieszeni jeansów i odbiera. Podczas rozmowy łapie za rączkę walizki i wchodzi na ulicę, nie rozglądając się. I kiedy jest już na jezdni, patrzy w prawo. Samochód szybko zbliża się w jej kierunku i raz po razie trąbi.
- Uwaga!- słyszy i nagle czuje, że ktoś popycha ją do przodu. Weronika przewraca się na trawę, a ktoś kto ją popchnął, ląduje na niej. Ten "ktoś" szybko się jednak podnosi i Weronika może zobaczyć, że osoba, która jej pomogła, jest wysokim, wysportowanym brunetem o zielonych oczach. Brunet podaje Weronice rękę i pomaga jej wstać. 
- Mógłby pan czasami uważać!- odzywa się dziewczyna, otrzepując się z trawy. 
- Właśnie uratowałem pani życie, a pani zamiast mi podziękować, wydziera się na mnie! Z tym się jeszcze nie spotkałem! 
- Dziękuje? Lepiej?- patrzy na chłopaka, a później robi krótki remanent swojego ubioru. Zauważa, że jej białe spodnie nie są już białe, lecz przyprały barwę zielonkawą i na jednym kolanie powstała pokaźnych rozmiarów dziura. 
- No i brawo! Jeszcze zniszczył mi pan spodnie!
- Po pierwsze: lepiej chyba dalej żyć i mieć zniszczone spodnie. Może pani kupić sobie przecież nowe, a po drugie: może mnie pani w ramach podziękowania zaprosić na jakąś kawę albo, mając na uwadze porę, na kolację. To już zależy od pani wyboru- odpowiada brunet i uśmiecha się szeroko. 
- Ja mam pana zaprosić?
Patrzy na chłopaka i krzyżuje ręce na klatce piersiowej. 
- Mhmmm...
- Mam mieszkać w tym hotelu, więc może spotkamy się za pół godziny w hotelowej restauracji? 
- Za pół godziny? Zamierza mi pani zwiać? Czy może wpaść pod kolejny samochód?- pyta żartem chłopak. Powoduje to pojawienie się na twarzy Weroniki wielkiego uśmiechu. 
- Nie. Chciałabym się odświeżyć i przede wszystkim przebrać- odpowiada, wskazując na swój strój. 
- Dobrze, zgadzam się. Ale musi mi pani zdradzić chociaż swoje imię. Gdyby odechciało się pani ze mna spotkać, znajdę panią na recepcji. 
- Weronika- mówi i wyciąga w kierunku chłopaka rękę. 
- Moritz. 

Dobra, dobra. Jest i kolejny rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz